Historia prawdziwej przyjaźni

 HISTORIA PRAWDZIWEJ PRZYJAŹNI



rozdział 1

Siedziałam sama w środku ogromnego domu, w kącie mojego ciemnego pokoju. Rozmyślając  o szczęściu, którego mi brakuje... no jasne mam niby wszystko: popularność, ,,niby przyjaciół'', bogactwo, ale jednak nie mam nic... Za chwilę mam zajęcia z tańca hip-hop i limuzyna miała mnie zawieść na nie, ale powiedziałam, że nie jadę, dziwne na początku szóstej klasy powiedziałabym ''super'' minęło siedem miesięcy od tego zdarzenia, mimo, że kocham taniec najbardziej na świecie powiedziałam ''nie''. to przez smutek i dół w, który wpadłam . A zaczęło się to na początku egzaminów wstępnych w października, gdy do naszej klasy doszła Kate. Ja i moja przyjaciółka Rose przyjaźniłyśmy się od sześciu lat. Tamtego dnia nie miałam jeszcze pojęcia co się zdarzy i jakę będą konsekwencje przyjaznego przyjęcia Kate do naszej klasy.
Chwilę po egzaminów wstępnych ja, Rose i Kate byłyśmy już przyjaciółkami. Wszystkie się dostałyśmy. Uznałyśmy, że dobrze się rozumiemy, oraz ze to cudownie, ponieważ we trzy jesteśmy bogate i umiemy pięknie śpiewa, a co najlepsze we trzy kochamy taniec ponad życie.
Jednak pod koniec października dużo zaczęło się zmieniać. Rose i Kate zaczęły się przybliżać do siebie i zaczęły mnie olewać, szeptać przy mnie. I właśnie w tedy zaczęła się psuć moja i Rose piękna przyjaźń którą budowałyśmy przez sześć lat. Niestety w tedy nie byłam jeszcze tego świadoma.
C.D.N

HISTORIA PRAWDZIWEJ PRZYJAŹNI

rozdział 2


30.04.13- Dostałam sms od Rose. Napisała żebym weszła na facebooka. Chciała ze mną popisać. Szybko otworzyłam swój nowy, błyszczący  biały laptop i weszłam na stronę. Natychmiast ukazało się okienko z czatem. Pierwsza napisała mi Rose, a potem zaczęło się...
- Hej Liv, co u ciebie?
-Nic
- Jesteś na mnie zła?
- Smutna bo gadasz tylko z Kate, a mnie olewasz
- No... Ale ona jest nowa i nie gadajmy a tym ok?
- Nie! Nic z tego sobie nie robisz, masz mnie gdzieś! tylko szepczecie sobie, a potem jak gdyby nigdy nic nie chcecie powiedzieć.
- No, ale może to nasze sprawy...
- Myślałam, że jesteśmy przyjaciółkami...
- Jesteśmy.
- Ale się tak nie zachowujesz.
Dobra przepraszam nie kłóćmy się. Możemy iść jutro na hallowen?
- Ok, możemy iść bądź u mnie o 17.
- Ok, muszę kończyć do jutra, pa <3 <3 <3
- Pa <3
Myślała że wszystko jest dobrze, ale ja wiedziałam, że znowu to zrobi. Nie umiała nawet szczerze ze mną porozmawiać o tym co się dzieje z naszą przyjaźnią i o Kate. Miałam dosyć tego dnia, ostatnio tylko kłótnie, a musiałam jeszcze zrobić zadanie domowe z historii. Usiadłam na krześle i pomyślałam o Kate. Ma blond włosy pomieszane z ciemniejszym blond, końcówki ma różowe , maluję sie bardzo mocno, więc ma przerażająco czarne rzęsy i czerwone jak krew usta. Oczy zielone jak trawa latem. Jej proste włosy sięgają aż do pasa. Wyraz twarzy ma smutny, tak jak ja, gdy myślę o tym jak zostawiła mnie Rose. Kate nie lubi wf, ale lubi: nakładać dużo tapety na twarz, nosić strasznie dużo dodatków, nosić bardzo wysokie obcasy, farbować włosy oraz manipulować moją przyjaciółką Rose.
Rose ma błękitne jak niebo oczy, falowane rude włosy z grzywką(nie na bok). Zawsze jest roześmiana, i gotowa kogoś pocieszyć, kto tego potrzebuje. W ogóle nie pasuje do Kate. Zgasiłam światło, zasunęłam rolety i położyłam się spać.
                                                     *   *   *

HISTORIA PRAWDZIWEJ PRZYJAŹNI

rozdział 3



Kilka dni później Kate i Rose były już ''zakochane w sobie'' nie rozstawały się na krok, i cały czas słyszałam jak szeptały, śmiały się ze mnie. Ja sama siedziałam na ławce z smutną miną. Podeszły do mnie Nell, Milly i Jenny.
- Co się stało? - Zapytała Nell.
- Nic....
- No przecież widać, że coś się stało. - Milly
- Wyglądasz jakbyś była smutna. - Jenny
- Po prostu Rose ma mnie gdzieś.
- Pokłóciłyście się? - Nell
- Nie, ona po prostu woli gadać z Kate.
- Nie przejmuj się, na pewno to tak chwilowo. - Jenny
- No właśnie, zaraz jej przejdzie. - Nell
- Kate jest nowa i to pewnie dlatego tak się nią interesuje - Milly
- Będzie dobrze, zobaczysz - Nell
- Dzięki że mnie pocieszacie. Może macie racje. - odpowiedziałam i uśmiechnęłam się po raz pierwszy od pewnego czasu.
Od tamtego momentu zaczęłam spędzać czas z Milly, Jenny i Nell. Co było na rękę Kate. Nawet się nie pokłóciłyśmy a Rose zaczęła być na mnie wściekła omijała mnie i obgadywała z Kate. To Kate potrafiła najlepiej, manipulować Rose.

CDN.

HISTORIA PRAWDZIWEJ PRZYJAŹNI

rozdział 4
07.11.13 - Zimny, jesienny dzień. Pogoda była szara tak jak mój humor. Byłam smutna i wściekła, jestem pokręcona...Kate i Rose wogule do siebie nie pasowały, Kate  wciągnęła Rose w odchłań smutku i lalusiowania. Z normalnej dziewczyny zmieniła się w divę, lalunię zapatrzona w siebie i na pewno nie jest już dawną sobą. Może jeszcze ją odzyskam? Może zrozumie jak się czuje? Dlaczego mnie zostawiła? Dlaczego Kate? Na te pytania nie znałam odpowiedzi. Może jeszcze się coś zmieni. Mam nadzieje, że Rose się zmieni i zrozumie, że Kate to nie jest odpowiednie towarzystwo dla niej. Próbowałam porozmawiać z Rose przez telefon w szkole, ale ona nie chciała, nie odbierała telefonu, Kate nie pozwalała jej porozmawiać ze mną w szkole. I tak się nie połam. Kiedy Kate poszła do łazienki spróbowałam, i podałam liścik mojej dawnej przyjaciółce na lekcji śpiewu. A treść liściku brzmiała : ''Nie chcę się kłócić, Tęsknię za tobą. To nie fair mnie zostawiłaś i olałaś po sześciu latach przyjaźni''. Ona odpisała '' Porozmawiamy przez telefon. Za dzwonie''. Lekcja się ciągnęła i ciągnęła w nie skończoność, a ja nie byłam w stanie słuchać nauczycielki, myślami byłam nie obecna, myślałam o tym jak potoczy się rozmowa z Rose.

HISTORIA PRAWDZIWEJ PRZYJAŹNI
*  *  *
Przeszłam przez ogromny, zielony ogród. Po drodze wpadłam na dużego, różowego flaminga, który był ozdobą, nie zauważając szarego kamyka potknęłam się, przez co miałam całe zakurzone spodnie, i na koniec mój pies Lily wpadła na mnie przez co stało się najgorsze mnie dziś spotkało, wpadłam do basenu z lodowatą wodą!!!
- Świetnie jeszcze tego brakowało - pomyślałam .
Wyszłam z basenu, kamienną dróżką podeszłam do drzwi, od kluczyłam je i czego mogłam się spodziewać, stała już za drzwiami połowa służby, z otwartymi ustami.
- Co się stało, kochanienka?
- Spytała zdziwiona Greta.
- Nic, potrąciłam flaminga, upadłam, Lily na mnie wpadła i wpadłam do basenu z lodowatą wodą.
- Odpowiedziałam po irytowana.
- O mój Boże! Jak to nic!? Marko przynieś szybko ręcznik!!!
- Jestem biznes menem a nie pokojówką. Znowu coś wylałaś czy nie dopilnowano Lily? - Marko
-  Nie ja potrzebuje pomocy tylko Liv! Dalej choć tu i przynieś ręcznik!
- A co się stało?
- Wpadła do basenu z lodowatą wodą!
- O matko, już biegnie!
-Nie ma potrzeby, sama pójdę na górę i się wysuszę.
- Jest potrzeba, możesz być chora, masz obiad na stole pospiesz się kochana bo wystygnie, a ja idę ci przyszykować suche rzeczy - Po czym pocałowała mnie w czoło i pobiegła do pralni.

Marko dał mi ręcznik i powiedział żartobliwie, żebym uważała następnym razem. I jak mam wpadać do basenu to w stroju kąpielowym i nagrzaną wodą w basenie.  Greta była jedną ze służby. Ją i Marko Lubiłam najbardziej ze wszystkich. Oni najbardziej się mną przejmowali, znali mnie od zawsze. Marko to przyjaciel rodziców pomaga im w pracy itp. Rodzice do Grety mają wielkie zaufanie. Wiem, że kocha mnie bardzo mocno. Zastępuje mi ich, ponieważ nigdy nie ma ani taty ani mamy w domu. Są za bardzo zajęci firmami, pracą i tak dalej. Greta ma czarne, krótkie włosy, zielone oczy, jest niska i jest trochę przy  kości. Lubi ubierać spódniczki przed kolano i najczęściej nosi swój ulubiony różowy fartuch.
- Dziś jest jeden z najgorszych dni mojego życia! - Pomyślałam
Weszłam po schodach  na górę, do mojego pokoju. Rzuciłam torebkę z książkami na pufę, a sama wskoczyłam na łóżko. Leżałam na brzuchu z telefonem w ręce czekają aż zadzwoni Rose... 5minut mija ....10 mija ....15 mija .....20....30
- Zaraz zwariuje!!! ­- Wykrzyknełam
Wzięłam do ręki ręcznik i suche ubrania, które Greta mi przyszykowała i poszłam się umyć i przebrać. Weszłam do łazienki i  położyłam komórkę na koszu do parania. Byłam już pod prysznicem, i myłam się kiedy nagle usłyszałam piosenkę. Zdzwoniła Rose. Szybko spłukałam pianę, owinęłam się niebieskim ręcznikiem i wyszłam spod prysznica. Kolejnym pechem dziś było to, że coś mnie zatrzymało... przytrzasnęłam sobie prawą rękę szklanymi, ciężkimi, zasuwanymi drzwiami od prysznica. ''Ał, ałałał!! ale boli!...- wykrzyknęłam przytulając prawą rękę, owinięta niebieskim ręcznikiem podeszłam do kosza na pranie. Wzięłam telefon do ręki i nacisnęłam ''odbierz''.
- Halo.
- Cześć Liv, miałam zadzwonić. Chciałam pogadać. Masz czas?
- Tak mam.
- No bo.....chodzi o to, że Kate mówiła, że jej lepiej jet jak jesteśmy we dwie.
No wiesz ja i ona.....
- Co z tego?
- No bo...mówiła o tobie okropne rzeczy i ...
- Po co mi to mówisz?! Żebym się czuła jeszcze gorzej niż teraz!
- Nie, no po prostu nie wiem. Nie chciałam, żeby to tak wyszło.
- Co wyszło?
Mówiłam już podenerwowana.
- że ty jesteś z Jenny, Nell i Milly, a ja z Kate.
- Ja też myślałam że będzie inaczej - Odpowiedziałam mając nadzieję, że w końcu zrozumiała swój błąd.
- Liv nie kłóćmy się.
- Mam pojęcie jak ja się czuję?
- No tak. chciałabym być z tobą, ale nie zostawię Kate bo ona nigdy nie miała prawdziwej przyjaciółki.
- A mnie zostawiłaś...
- Wiesz co nie chcę już z tobą gadać! - :]
- Bo co nie umiesz ze mną poważnie nawet porozmawiać w cztery oczy tylko przez telefon. Nawet winy na siebie nie umiesz wziąść i przeprosić!
- .......... - Kate
- Mogłaś mi od razu powiedzieć że wolisz Kate !
- Nie wolę Kate!
- Coś takiego! A jednak zostawiłaś mnie, Słowa Kate są ważniejsze....
- No, ale.....nie będę z tobą rozmawiać!- Rose
- To się rozłącz!
- Chciałam się tylko pogodzić, a ty nie chcesz!!!
- Mną Kate nie będzie manipulować!
- Uważaj co mówisz! Ona mną nie manipuluje!!!! - Wykrzyczała Rose 
- TA NA PEWNO!
- Mam ciebie gdzieś!!!
- Daj mi spokój !!! - Krzyknęłam.
Ta rozmowa, a raczej kłótnia nie prowadziła do nikąt więc się rozłączyłam.
NAJGORSZY DZIEŃ MOJEGO ŻYCIA!!!! - krzyknęłam, a łzy zakręciły mi się w oczach. Nie mam nikogo. Nie mam komu się zwierzyć, jestem mokra i wszystko mnie boli!!! Właśnie w tedy zoriętowałam się, że na podłodze zostawiłam ślady krwi, ręka mi krwawiła a ja byłam zbyt zajęta żeby się zoriętować że mnie strasznie boli, zakręciło mi się w głowie....i przewróciłam się uderzyłam głową w krzesło.

 HISTORIA PRAWDZIWEJ PRZYJAŹNI



rozdział 5

Otworzyłam oczy rozglądając się po pomieszczeniu zrozumiałam, że nie jestem w domu. ''Jeszcze tu nie byłam'' - Pomyślałam. Pokuj był mały, ściany pomalowane były na biało. Łóżko na, którym leżałam było drewniane, pościel była biała. Koło łóżka stał mały, drewniany, kwadratowy stołek na, którym leżała moja komórka i czekoladki. Drzwi stały na przeciwko łóżka. Było też wielkie okno z białymi firankami w małe, niebieskie kwiatki. Pod oknem jak pod każdy był parapet, na którym leżało kilka kartek i list. Głowa mnie bardzo mocno bolała. Nie miałam pojęcia gdzie jestem. Wzięłam telefon to ręki żeby sprawdzić która godzina i zobaczyłam, że do ręki mam przyczepioną kroplówkę. W tedy wszystko mi się przypomniało:'' Po pierwsze wpadłam do basenu, po drugie nic nie jadłam, po trzecie Przytrzasnęłam sobie rękę drzwiczkami od prysznica, po czwarte Kłóciłam się z Rose, a po piąte Zakręciło mi się w głowie, a potem zobaczyłam krew, przewróciłam się i....uderzyłam w coś mocno głową, a potem urwała mi się taśma'' - Myślałam. Naglę ktoś otworzył drzwi, a przez nie weszła Angie moja nowa guwernantka.( Ale o niej innym razem). Usiadła koło mnie. Uśmiechnęła się i zapytała :
- Jak się czujesz Liv?
- Tak sobie, głowa mnie boli.
- Nic dziwnego.
- A co się tak właściwie stało? Za dużo nie pamiętam.
- No więc osłabłaś przez to skaleczenie w rękę, zemdlałaś i uderzyłaś głową w krzesło oraz ubyło ci dużo krwi.
- Tak przytrzasnęłam sobie rękę....Byłam zbyt zajęta kłótnią z Rose i nie zauważyłam, że aż tak sobie ją przecięłam.
- Na szczęście wszystko się dobrze skończyło, gdybym w tedy nie szła do ciebie i nie usłyszała tego huku, mogło by się to bardzo źle skończyć.
Przytuliłam mocno Angie. Ręka mnie mocno bolała, miałam ją owiniętą bandażem.
- Po przyjechaniu do szpitala musieli zatamować krew i zszyć ci rękę. I za tydzień będziesz miała ściągane szwy. - Wytłumaczyła mi Angie.
- Kocham cię Angie.
- Ja ciebie też Liv. Za 3 godziny będziesz miała gościa. Zmykam, nie będę ci przeszkadzać, odpocznij.
Przytuliła mnie i zamknęła za sobą drzwi. '' Może rodzice się mną zainteresowali''- Pomyślałam. Zamknęłam oczy i zasnęłam....

*   *   *
CDN


HISTORIA PRAWDZIWEJ PRZYJAŹNI
rozdział 6 cz.1

- Puk, puk, puk... - ktoś zapukał do drzwi.
Weszła przez nie w podeszłym wieku pielęgniarka. Miała na sobie białą, sukienkę do kolan. Czarne włosy miała spięte w kok. Niosła tacę, a na niej bułeczka, szynka, ser, masło, wodę i sok pomarańczowy. Położyła na drewnianym stoliczku. ( Obudziła mnie pukaniem, więc już nie spałam). Wzięłam telefon do ręki. Na ekranie wyświetlona była godzina 11:30. ''Spałam aż tak długo....'' - Pomyślałam.
- Ma panienka wieczorem zmianę opatrunku.
- Powiedziała pielęgniarka.
- Dziękuję za śniadanie. - Podziękowałam z uśmiechem na twarzy.
- Do widzenia. - powiedziała odwzajęmniając uśmiech.
-  Do widzenia.
Ręka mnie cały czas bolała, ale już mniej. '' Muszę tu zostać jeszcze sześć dni...jak ja tu wytrzymam, co ja tu będę robić? '' - Zapytałam sama siebie. Nagle ni z tąd ni z owąd przypomniałam sobie, że za trzy miesiące mam urodziny! Pierwszego Stycznia. ''Szkoda ,że są w zimie, a nie w lecie...Ciekawe kto jest tym gościem...Może to mama i tata, albo jakaś ciotka o, której jeszcze nie słyszałam...lub przyniosą mi Lily do szpitala...Ciekawe''. - Myślałam. Zabrałam się za śniadanie.

*   *   *


 HISTORIA PRAWDZIWEJ PRZYJAŹNI

rozdział 6 cz.2

Nuda, nuda i jeszcze raz nuda. Nie mam co robić....Rozejrzałam się po pokoju, zegar wskazywał 13:15. ,,Tak gdzieś za godzinę przyjdzie mój gość''. Wstałam i podeszłam do okna, wyjrzałam przez nie. Na dworze kropiło, niebo było szare ogólnie wszystko było szare. W tym roku jesień była zimna, smutna, szara...wszędzie leżały brązowe i żółte liście, wiatr wiał bardzo mocno. Położyłam rękę na parapecie.  Spojrzałam w dół na parapet. Pod moją ręką coś leżało....podniosłam ją i zobaczyłam różowo jasną kopertę zaadresowaną do mnie, a na niej przyczepioną żółtą karteczkę. Na karteczce było napisane:

''Zostawiłam ten list tu bo chciałam żebyś go przeczytała. Myślę że się ucieszysz i chociaż na chwilę zapomnisz o problemach.  Angie.''

Odczepiłam karteczkę i odłożyłam ją na parapet. Wzięłam do ręki list, oglądnęłam i już chciałam otworzyć, ale ktoś zapukał do drzwi. Podniosłam poduszkę, włożyłam pod nią list i odłożyłam poduszkę na miejsce. Otworzyłam....za nimi stał ktoś kogo bym się nie spodziewała, chociaż przez myśl mi to przeszło....

C.D.N

 HISTORIA PRAWDZIWEJ PRZYJAŹNI

Postanowiłam opisać wam moją osobę :)

Oto ja:


Imię i nazwisko: Liv Hill
Wiek: 13 lat
Miejsce zamieszkania: Buenos Aires/New York
Ulubione zajęcia:
* Śpiew 
* Taniec
* Szkicowanie
*Projektowanie ubrań
* Moda


<3

 HISTORIA PRAWDZIWEJ PRZYJAŹNI

rozdział 6 cz.3


Usiadłam na łóżku, mój gość też.
- Co tu robisz? - Zapytałam zdziwiona
- Przyszłam cię odwiedzić i przeprosić... - Odpowiedziała
- Za co?
- To przeze mnie tu trafiłaś....
- Co? To nie przez ciebie. A tak właściwie skąd się dowiedziałaś?
- Angie mi powiedziała.
- A wiec, nie chciałam żeby to tak wyszło. No...że ten...jesteś w szpitalu. Od razu gdy się dowiedziałam.....
-  Rose! To nie przez ciebie!
- Przeze mnie, bo po pierwsze po kłóciłyśmy sie i zemdlałaś... - Zaczęła opowiadać.
- Tak, ale uderzyłam też głową w krzesło...
- Wiem Liv, ale mam poczucie winy.
- Zmieńmy temat...Kate wie, że tu jesteś?
- Nie. Nie chciałam jej mówić.
- W jakim celu tu przyszłaś, żeby mnie jeszcze bardziej denerwować.
- Nie chodzi o to, że ona by się zezłościła, nie gadajmy o niej. Nie chcę się kłócić i przepraszam cię. - Mówiła jak na kręcona
- Ja też nie chcę się kłócić, ale mówiłam ci już, że nie pogodzimy się dopóki ty nie zrozumiesz swojego błędu.
- Myślałam o tym i wiem, że nie powinnam cię zostawić i gadać tylko z Kate i, że tobie jest przykro, źle i wiem o tym, że mówiłam ''Kate nie zostawię'' a ciebie zostawiłam. Wiem, że ciebie to bardzo bolała. Byłam głupia i ślepa. - Mówiła tak szybko, że prawie nie nadążałam. - :(
- Zrozumiałaś...
- Wybaczysz mi? - Zapytał Rose.
- Tak, wybaczam ci.
- I co teraz? Przecież Kate nie pasuje to, że ze sobą rozmawiamy.
- Coś wymyślę.
Przytuliłyśmy się. Chciałam, żeby ta chwila trwała wiecznie, żeby było już tak zawsze, tylko ja i Rose . Niestety jest jeszcze Kate...
- Muszę się już zbierać. - Powiedziała.
- Ok. Pa, dzięki, że przyszłaś.
- Spoko. Papa.
Wyszła machając mi.

C.D.N

 HISTORIA PRAWDZIWEJ PRZYJAŹNI


rozdział 7 cz.1


Poprzedni dzień spędziłam na rozmowie z Angie, rodzicami i spaniem. Gdy tylko się obudziłam przetarłam moje brązowe oczy i odgarnęłam brązowe włosy na jeden bok.
Nagle przypomniała mi się różowa koperta. Podniosłam szybko poduszkę...
- Co! O nie! Gdzie ona się podziała?!
- Krzyknęłam zdziwiona.
Pod mięciutką, białą poduszką nie było nic. (Oprócz materaca i prześcieradła)
- Jak to mogło się stać?
- Pomyślałam
Zajrzałam pod łóżko. Nie ma. Pod szafką, ani w stojącą koło łóżka też nie było... Na parapecie także nic. Wstałam z łóżka wytrzepałam pościel. Zajrzałam nawet do łazienki i na korytarz. Nie było nigdzie różowej listu. Usiadłam zrezygnowana na krześle. Nie miałam pojęcia gdzie on jest.
*   *   *  



 HISTORIA PRAWDZIWEJ PRZYJAŹNI
rozdział 7 cz.2

- co się stało?
- Zapytała zdziwiona Angie, nie mogąc złapać oddechu.
- Biegłaś?
- Zapytałam
- Tak, mówiłaś tak jakby wybuch pożar albo coś gorszego, więc co się stało?
- Zgubiłam list! Ten który mi dałaś. Szukałam wszędzie, ale nigdzie go nie ma!
Andie odetchnęła z ulgą i powiedziała :
- Dobrze, że nie coś gorszego. Pomogę ci szukać.
- Dziękuję ci. Jesteś wspaniała.

Przytuliłam ją i zaczęłyśmy szukać.

*   *   *  
Szukałyśmy, szukałyśmy aż się ściemniło. Nigdzie nie było koperty w, której była gdzie jest i co jest w środku ważna informacja (Tak powiedziała Angie). Nie mogłam przestać o tym myśleć. Te pytanie mnie męczyło cały czas.
- Już nie mogę. Nie jadłyśmy nawet obiadu ani kolacji.
- Przepraszam, nic nie jadłaś, a ja ciebie ciągam po całym szpitalu w poszukiwaniach. A to wszystko na nic - :(
- To nie przez ciebie nie możemy znaleźć tego listu.
- Przeze mnie jesteś wyczerpana.
- Nie martw się. Dla ciebie  zrobię wszystko. A teraz, żebyśmy nie umarły z głodu chodźmy na kolacje. - :)
- Ok. - :)

*   *   *  
Ach, jestem strasznie zapominalska, zapomniałam przedstawić wam Angie mojej opiekunki.
Angie ma falowane, blond włosy sięgające tak mniej więcej przed pas. Niebieskie śliczne, błękitne oczy, czarne, długie rzęsy.

Jest bardzo piękna, miła, przyjacielska i bardzo mnie kocha. Jest dla mnie jak druga mama.

C.D.N

HISTORIA PRAWDZIWEJ PRZYJAŹNI
rozdział 7 cz.3

Szłam korytarzem ( z Angie) w stronę mojego pokoju. Oświeciło mnie nagle!
- Wiem, wiem!!! Angi wiem!
- Co wiesz?
- Zapytała zdziwiona.
- Wiem gdzie jest list!
- Tak?! to super! Gdzie?
- Jest...yy...no sprzątaczka musiała go zabrać z poszewką.
- Co? Nie rozumiem. Przecież schowałaś go pod poduszkę.
- Tak, to znaczy schowałam, ale potem zauważyłam, że poszewka jest rozpięta więc pomyślałam '' bezpieczniej będzie go schować w poszewce.
- Achaaa. To by wyjaśniało. Teraz musimy tylko złapać sprzątaczkę. Zanim twój list się wypierze i będzie za późno!
- To szybko biegnijmy!!!
- Zawołałam.
- Nie, pójdę sama, a ty idź do swojego pokoju i poczekaj tam na mnie. ok?
- Ok. - :(
Anigie poszła w stronę stołówki, a ja do pokoju.

*   *   *  
Leżałam na brzuchu ( na łóżku), znudzona. Czekałam już pół godziny na Angie. W tym samym momencie gdy myślałam o Rose, weszła Angi do pokoju. Była uśmiechnięta, podniosła prawą rękę w której trzymała pogniecioną, małą, różową kopertę.
Usiadła koło mnie na łóżku, a ja zamiast leżeć usiadłam . Angi podała mi kopertę.
- To co otwieramy? - :)
- Zapytała.
- Tak. - :)
- Odpowiedziałam
Otworzyłam kopertę, a w środku zobaczyłam fioletową kartkę. Wyjęłam ją z koperty. Na fioletowej kartce było napisane ''Zaproszenie'' Ją też otworzyłam, to było zaproszenie na ślub mojej cioci Agaty.

*   *   * 

Treść zaproszenia :

Zakochani i świadomi, że ich miłość no nie wiatr,
mają zaszczyt zawiadomić, że chcą razem iść przez świat.
Agata Hill i Jack Adams
serdecznie zapraszają :
Sz. P. Marka Hill, Anne Hill oraz Liv Hill
na uroczystość Zaślubin, 
która odbędzie się 1 grudnia 2013 roku o godzinie 13.00
w kościele Sankt Bartholomews Church w New Yorku.
Po uroczyśtości zaślubin miło nam będzie gościć na przyjęciu weselnym,
które odbędzie się w Hotelu ''Sofitel - New York'' w New Yorku na ul. West 44th Street.

C.D.N


 HISTORIA PRAWDZIWEJ PRZYJAŹNI


rozdział 8 

14.11.13 - Klęczałam na podłodze przed walizką. Spakowałam już wszystko. Różowe zaproszenie od cioci Agaty na wesele trzymałam w ręce. Strasznie się cieszyłam. Z trzech powodów : po pierwsze wychodzę ze szpitala, po drugie niedługo jadę na ślub, a po trzecie jestem pogodzona z Rose.
Drzwi nagle się otworzyły, a przez nie weszła Angi.
- Cześć Liv, i co spakowana? - :)
- Cześć Angi, tak spakowana. - :)
- To super. Cieszysz się, że wychodzisz z stąd?
- Tak!!
- Kiedy idziemy poszukać sukienki na ślub?
- Zapytał Angi.
- Pójdziesz ze mną?
- Tak. - :)
- Super!!! - :) Rodzice nigdy nie mają dla mnie czasu... - :( więc bardzo się ciszę, że ty masz dla mnie czas - :)
- Szofer zaraz przyjedzie.
- Nie możemy chociaż raz jechać zwykłym autem?
- Zapytałam zirytowana.
- Myślałam, że lubisz jeździć limuzyną, to super zabawa dla dziewczyn w twoim wieku.
- Taaa... Mnie to znudziło...
- Podjechali, ok bież torebkę, ja biorę walizkę i idziemy.

Wzięłam torebkę do ręki i przewiesiłam przez ramie. Wyszłyśmy ze szpitala. W dół po szarych schodach gdzie stała czarna limuzyna. Szofer otworzył nam drzwi. Schował walizkę do bagażnika, po czym ruszył w stronę naszego domu w Buenos Aires.

*   *   * 

 HISTORIA PRAWDZIWEJ PRZYJAŹNI


rozdział 9 cz.1

Zegarek wskazał 10:00. Zielony, lakierowany budzik zaczął piszczeć. Otworzyłam moje brązowe oczy, przewróciłam się z boku na wznak i pomyślałam : ''Nie chce mi sie nic dzisiaj robić....''
No, ale co musiałam wstać, ubrać się i iść na śniadanie.
Na stole leżały już kolorowe, pachnące owoce, pyszne warzywa, żółty i biały sen oraz świeże bułeczki.
- Dzień dobry. - :)
- Przywitali mnie Angi, Greta i Marko.
- Dzień dobry. - :)
- Nie ma rodziców?
- Nie, po jechali już do pracy. - :(
- Acha...

Usiadłam przy stole i zabrałam się za śniadanie.

*   *   * 

HISTORIA PRAWDZIWEJ PRZYJAŹNI

rozdział 9 cz.2

Siedziałam w kuchni z Angie i uczyłam się z geometrii. Jakoś nie mogłam sie skupić, zamiast słów Angi słyszałam bla, bla, bla....
Myślałam o Michale, najprzystojniejszym chłopakiem w szkole.
Jest miły  (przynajmniej tak wygląda), utalentowany, ma głębokie, niebieskie oczy i ciemny kolor włosów.
Te głębokie oczy... AH! można sie w nich "utopić"! Niestety nie umiem do niego podejść i zagadać.... Chciałabym ....
i w tym momencie wróciłam na ziemie.
- Liv! Liv! Halo! Ziemia do Liv!
- Wołała Angie machając mi ręką przed oczami.
- Co? Jak? Gdzie? - Otrząsnęłam się
- O czym myślałaś? - Zapytała
- Ooo... niczym...
- Na pewno :), a może o jakimś chłopaku? :)
- Powiedziała z uśmiechem
- Coo?! No co ty... Nieee, niee... po prostu jestem zmęczona. :)
- Powiedziałam (oczywiście nie było to prawdą)
- Achaa, zmęczona to może zrobimy sobie przerwę ?:)
- Ok
- Odpowiedziałam z uśmiechem
- To ja pójdę coś zjeść :)
- Ok

Angie zawsze była uśmiechnięta, radosna i kochana. Najlepsza nauczycielka i przyjaciółka na świecie!! - Pomyślałam z uśmiechem :)



CDN.


NIESTETY NIE BĘDĘ JUŻ DALEJ PISAĆ TEJ OPOWIEŚCI :(

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz